Mam słabość do czarnych laseczek i ich soczystej dżungli. Pulchniejsze, ciemniejsze - wnieś to! Rozkoszuję się każdym lizaniem, ociąganiem w każdym jęku i delektuję się smakiem jej czekoladowej rozkoszy.
Mam poważne skłonności do czarnoskórych piękności, i to nie byle jakich murzyńskich, ale tych z pulchnymi, soczystymi okolicami, które wręcz krzyczą, by je pożreć.Im ciemniejsze, tym lepiej.Mówię o tych pulchnych lisach o krągłościach we wszystkich odpowiednich miejscach, ich soczystych ustach proszących tylko o uwagę.Widok ich obfitych atutów sprawia, że idę, mój głód ich nienasyconych.Pragnę smaku, dotyku, zapachu ich wilgotnych komór, tęsknoty do zagłębiania się i eksplorowania każdego centymetra.Dreszcz pościgu, oczekiwanie, drażnienie, wszystko to dodają powabu.Och, ekstaza chwili, w końcu dostaję się do uczty, upojne połączenie rozkoszy i bólu, upajający smak, odurzające uczucie.Jego symfonia zmysłów, cielesnego tańca i pożądania w inny sposób.I miałabym to spełnienie.